Słowacy rzucili się na polskie sklepy przy granicy. Dla nich – przyjeżdżających do Polski z euro w portfelu – słabnąca złotówka to gratka.
Na jarmarku w przygranicznej Jabłonce na Orawie od lat co środę handlują Polacy i Słowacy. Jeszcze przed rokiem nasi południowi sąsiedzi przyjeżdżali tu z alkoholami, papierosami, kosmetykami czy obuwiem. Teraz przyjeżdżają już tylko na zakupy. Czego im Polacy nie sprzedają: konserwy mięsne i rybne, masło, oscypki, dywany, meble. Na polskich przygranicznych stacjach benzynowych Słowacy tankują do pełna baki swoich samochodów. Bo to się opłaca.
– W Polsce jest teraz dla nas dosyć tanio. Polacy wypytują nas, czy po wprowadzeniu euro wszystko u nas podrożało i dlatego tak chętnie od kilku tygodni tutaj przyjeżdżamy na zakupy. Ale to nie jest tak. U nas po przeliczeniu na euro ceny są takie same jak w ubiegłym roku. Tylko w Polsce zrobiło się dla nas tanio, jak jeszcze nigdy nie było, bo wasza złotówka bardzo traci w ostatnich tygodniach względem euro – tłumaczy Lubos Bukovy z Bańskiej Bystrzycy, który w ostatnią środę zjechał do Jabłonki kupić dywany do swojego nowo wybudowanego domu. Nawet nie chciało mu się bardzo targować, bo za wielki wzorzysty dywan pan Władek z Rabki zażyczył sobie 75 euro.
Taip pat rekomenduojame skaityti:
- Słowacy jeżdżą na zakupy do Polski
- Budżet Litwy traci na zakupach Litwinów w Polsce
- Zakupy? Tylko w Polsce
- Niemcy z koszykami szturmują Polskę
- Litwini masowo przyjeżdżają na zakupy do Polski
- Sklepy spożywcze przeżywają oblężenie!
- Litwini jadą na zakupy – w bankach nie ma złotówek
- Białorusini i Litwini wykupują Białystok!
- Ceny w lutym wzrosły. Nie zaoszczędziliśmy zbyt wiele
- Niemcy ruszyli na zakupy do Polski